Ciągle leje, leje i leje... Po śniadaniu udało nam się przemknąć między kroplami do kantoru. Potrzebna była kasa na parasole. Około południa planowaliśmy rejs tramwajem wodnym na wyspę Vrgada. Na planach się skończyło... Szyki pomieszał nam znowu deszcz. Trafioną alternatywą okazał się wyjazd autokarem do punktu widokowego Vidikovac Kamenjak, z którego obserwowaliśmy rozległą panoramę Jeziora Vranjsko oraz okolicznych wzgórz. Jednak, aby nacieszyć oczy cudnymi widokami, musieliśmy pokonać nie lada drogę, usłaną skalistymi odłamkami i dużymi głazami. Ale daliśmy radę, "bo jak nie my, to kto?" Kiedy już zaczęło nam burczeć w brzuchu, skorzystaliśmy z oferty jednej z licznych restauracji, delektując się kalmarami i frytkami. Smakowały wprost bajecznie. W końcu niebiosa się nad nami zlitowały i zza chmur wyjrzało słońce. Natychmiast humor nam się poprawił. Co sił pognaliśmy nad brzeg morza. Spacerowaliśmy wzdłuż plaży, jedni grali w piłkę, inni zbierali muszelki i płaskie kamienie, na których powstaną miniaturowe obrazki. Udało nam się nawet znaleźć na kamieniach jeżowca, jednak ze względów bezpieczeństwa zachowaliśmy odpowiedni dystans. Po wieczornym kręgu nad brzegiem morza udaliśmy się na spoczynek, kończąc kolejny- trzeci już- dzień naszego pobytu nad Adriatykiem. Następnego rano obudziło nas piękne słoneczko, z czego byliśmy bardzo zadowoleni. Zapowiadany rejs stał się faktem. Większość z nas pierwszy raz podróżowała tramwajem wodnym. Wyspa Vrgada, na którą się udaliśmy, przywitała nas malowniczą linią brzegową z cudnymi zatoczkami i złocistym piaskiem na plażach. Dookoła otaczają ją małe wysepki, zdobiąc ją niczym korale. W gorących promieniach słońca przeszliśmy wysokim, skalistym klifem do pięknej zatoczki, w której zażywaliśmy kąpieli wodnej i słonecznej. Efekty pobytu na wyspie, w postaci pięknej opalenizny, mogliśmy podziwiać na wieczornej dyskotece. Kolejny dzień... i kolejny deszcz, a właściwie oberwanie chmury z grzmotami i piorunami... Niewzruszeni przeciwnościami natury podążamy na kolejną wyprawę. Tym razem naszym celem jest Narodowy Park Krka. Po ponadgodzinnej jeździe w strugach deszczu, nasi niezawodni kierowcy autokarem dowieźli na do Skrabiny. Zaopatrzeni w płaszcze przeciwdeszczowe wsiedliśmy na pokład statku, którym dotarliśmy do Parku. Podczas rejsu chmury się rozeszły i nasze płaszcze okazały się zbędne. W coraz gorętszych promieniach słońca przemierzaliśmy kolejne ścieżki, podziwiając rozległe wodospady z wielu punktów widokowych. Było mnóstwo okazji do zrobienia niepowtarzalnych zdjęć. Pełni wrażeń wróciliśmy do Pakostane, gdzie przygotowywaliśmy się do czekającej nas w czwartek gry miejskiej, poznając topografię miasta.
Więcej zdjęć na Facebook'u ;)
Comments